Warkocze panny Piotrkowskiej, czyli legenda o powstaniu najważniejszej łódzkiej ulicy

Jan Sztaudynger pisał kiedyś:

„To największą Łodzi troską,
By Łódź całą zmieścić na Piotrkowską”.

Nazywana od dawien dawna przez młodych ludzi Pietryną, stanowiła główne miejsce przechadzek łodzian. O ulicy Piotrkowskiej mówi się, że to połowa historii miasta. Nie tak dawno tu, gdzie przebiega znana wszystkim ulica Piotrkowska, była droga wijąca się wśród puszczy, tzw. trakt piotrkowski, łączący Piotrków Trybunalski ze Zgierzem. Dopiero w 1823 r. oznaczono ulicę słupami z nazwami i wtedy zaczęła funkcjonować jako ulica Piotrkowska. Pięć lat później potwierdzono ten fakt w rządowym piśmie. Wcześniej nazwa odnosiła się do północnej części traktu, a obecnie do południowej i liczy aż 4 km.

Powstanie najsłynniejszej łódzkiej ulicy

Zanim zakrólował na niej żelazobeton, zasiedlali ją licznie tkacze-chałupnicy w parterowych domkach. Tak samo na Piotrkowskiej przez długi czas znajdowały się zielone tereny zwane Paradyzem, później niestety nie uchroniły się przed postępem. Stały się integralną częścią miasta z teatrami, hotelem, pierwszymi pałacami i cukierenkami. To na tej ulicy pokazano po raz pierwszy ruchome obrazy na płótnie i zabłysła pierwsza elektryczna lampa przed Grand Hotelem. Był to wyjątkowy hotel, ponieważ losy wielu łodzian miały z nim jakieś powiązanie. W tym miejscu także doszło do inauguracji jednego z pierwszych chórów polskich, który się nazywał „Lutnia”. Prowadzono tu dyskusje w gronie przemysłowców w 1905 r., wznoszono toasty za pomyślność inicjatyw kulturalnych. Na nim zawisła po raz pierwszy polska flaga w 1918 r. W Grand Hotelu dochodziło do strajku kelnerów, prowadzono rozmowy ze strajkującymi tramwajarzami. Tu działało kino Mirage, Teatr Kameralny, gdzie występowały m.in. Irena Solska i Lidia Wysocka. W 1945 r. hotel był Belwederem i siedzibą Rady Ministrów, gdzie rezydował np. Mieczysław Moczar.

Podążając dalej tą retrospektywną wycieczką, trzeba przenieść się na przeciwległą stronę hotelu, na obskurny dworzec omnibusów, gdzie roznosił się odór końskiego nawozu. Tak samo było na Nowym Rynku (aktualnie Plac Wolności). Pod numerem 123 można było kupić piękne stalówki w firmie Peterslige, natomiast drukarnia o tej samej nazwie znajdowała się pod numerem 86. Pierwszy dom wybudowany w stylu secesyjnym (dotyczy on tylko ornamentów) w Łodzi stanął na Piotrkowskiej 43, z unikalnymi rzeźbami na płaszczyznach podokiennych. Znajdował się w nim skład przędzy Wojdysławskiego i Loewensona. Kolejne domy wpisujące się w secesyjną stylistykę to lokum dawnej kawiarni „Esplanda”, budynek przy Alei Kościuszki 93, Pałacyk przy Wólczańskiej 31/33 i wiele innych.

Piotrowską maszerowały pochody robotników z transparentami w 1919 r., pragnących chleba, pracy i tanich mieszkań, a przy ulicy Kościuszki policja konna weszła w szranki z rozognionym tłumem.

Co ciekawe, ulica Piotrkowska mogła mieć inną nazwę, gdyż z okazji 10-lecia Niepodległości chciano ją przemianować na ul. Piłsudskiego. W 1927 r. ulica zyskała asfaltową nawierzchnię, co w stosunku do wielu innych ulic Łodzi było sporym rarytasem.

Legenda o pięknej pannie i projekcie osady fabrycznej

Oprócz garści fascynującej historii ulicy Piotrkowskiej jest jeszcze barwna legenda, którą zna każdy łodzianin (a przynajmniej powinien). Jej głównym bohaterem jest m.in. młodzieniec Leszczyński, pomocnik Geometry Królestwa Polskiego, pana Leśniewskiego, który zakochał się ogromnie w córce aptekarza. Poznał ją na jednej z wiejskich zabaw i od razu dziewczyna wpadła mu w oko. Gdy się o tym dowiedział aptekarz, wysłał córkę do klasztoru w Piotrkowie. Młodzieniec uwiedziony czarem dziewczyny naszkicował jej obraz, co stało się impulsem do utrwalenia postaci niewiasty w ramach rysunku osady fabrycznej, który miał wykonać. Mając więc przed oczyma portret ukochanej niewiasty, nadał osadzie rysy swojej wybranki. Zatem głową stał się Nowy Rynek (dziś Pałac Wolności). Warkoczami, odchodzącymi na boki, ulice Nowotki i Obrońców, natomiast rękami zostały Zielona i Narutowicza. Część do Placu Reymonta to tułów, a miano nóg zyskały ulice Rzgowska i Pabianicka.

Wiele cennych informacji na temat tej wyjątkowej ulicy można znaleźć w książce A. Rynkowskiej „Ulica Piotrkowska” z 1970 r. Smakowite obrazy, niezwykle plastyczne słownictwo i niegasnący urok Piotrkowskiej, zamknięte są w takich oto słowach:

„Dochodzimy teraz do części ulicy Piotrkowskiej, gdzie w godzinach popołudniowych i wieczornych płynie olbrzymia fala eleganckiego świata […] Tutaj ciągnie się jeden sklep za drugim i każdy stara się prześcignąć sąsiada w elegancji wystawy. W tym domu czaruje nas wystawa jubilerska kantora. Błyszczy złoto i srebro oraz gustowne drogocenne kamienie”. s. 159

W opowieściach i historii jawi się więc ulica Piotrkowska, jako kwintesencja dobrego smaku i kwitnącego życia towarzyskiego. To tu toczyło się ekscytujące życie wytwornych dam i przystojnych panów. Szynki, pijalnie i restauracje, cukiernie przyciągały ludność z całego miasta. Jak grzyby po deszczu pojawiały się nowe sklepy, nęcące przechodniów pięknem wystaw. 20 stycznia 1971 r. zabudowa ulicy rozciągnięta między placem Wolności i aleją Mickiewicza Piłsudskiego została oficjalnie uznana za zabytkową i wpisana do rejestru zabytków.

Atrakcje turystyczne powiązane z artykułem:

Łódź to miasto bardzo niedoceniane... a niesłusznie! Z nami odkryjesz bogatą historię Łodzi, znajdziesz pomysł na pełne atrakcji popołudnie, ciekawy wieczór, niezapomniany weekend i poznasz ciekawostki na temat miasta, w którym nie sposób się nudzić!

Inne z tej kategorii:

1 komentarz

  1. łodzianin choć teraz daleko 5 sierpnia 2021 (19:47)

    Litości... Sztaudynger, którego miałem okazję jako dziecko znać NIGDY nie napisałby fraszki bez rytmu.
    Nie pamiętam czy oryginał był na pewno taki jak poniżej piszę, ale wystarczy powiedzieć to co na stronie napisane głośno by poczuć brak rytmu...
    wg mnie było tak:
    Jest największą łodzian troską
    zmieścić całą Łódź w Piotrkowską.

    Szanujcie Mistrza

Dodaj komentarz

Partnerzy